Coraz częściej gry wideo, niegdyś utożsamiane z przestrzenią kreatywnej wolności, stają się polem walki ideologicznej. Ruchy takie jak DEI (Diversity, Equity inclusion) inicjatywy "woke" oraz wpływy organizacji jak Sweet Baby Inc. wywierają silną presję na twórców gier, co ma poważne konsekwencje dla tożsamości całej branży. Na pierwszy rzut oka cele tych ugrupowań mogą wydawać się szczytne, w końcu chodzi o promowanie różnorodności i równości dla wszystkich - jednak ich wpływ na produkcje gier coraz częściej doprowadza do zniekształcenia oryginalnych wizji i osłabia fundamenty kulturowe, które przez lata były budowane w obrębie danej społeczności.
Wymuszanie ideowych agend na twórcach niejednokrotnie skutkuje ograniczeniem swobody artystycznej, która zamiast skupiać się na narracji, mechanikach czy innowacyjności, musi mierzyć się z narzuconymi schematami, które dość często nie są nawet organiczną częścią tworzonych światów. Proces ten prowadzi więc niejednokrotnie do uproszczania wątków fabularnych, powierzchownej i nijakiej reprezentacji postaci czy gier pozbawionych głębi, co w efekcie oddala społeczność od tytułu przez brak ciekawych doświadczeń. W momencie, gdy priorytetem staje się spełnianie czasami dziwacznych wręcz wymagań ideologicznych, gry tracą to, co czyniło je wyjątkowymi czyli wolnością niepohamowanej kreacji.
Zatrważające jest to, że wpływy DEI, woke oraz organizacji takich jak Sweet Baby Inc. nie ograniczają się tylko do samych gier, one niszczą cały fandom. Fanów krytykujących zmiany często oskarżają o nietolerancję lub ignorancję, co wywołuje głęboki podział w środowisku gamingowym tworząc skrajne obozy i walczące ze sobą internetowe ugrupowania. Krytyczne głosy, nawet te konstruktywne, są często cenzurowane, a niezgodność z dominującą narracją postrzegana jako jakieś niewybaczalne zagrożenie. Tworzy to toksyczną atmosferę, w której autentyczne dyskusje i różnice zdań są tłumione na rzecz monolitycznego, jednostronnego przekazu, którego tak naprawdę growy mainstream po prostu nie chce.
Konsekwencje tego typu działań są niestety dalekosiężne. Obserwujemy już teraz wyraźne zjawisko alienacji wielu wiernych fanów, którzy czują, że ich dotychczasowe wirtualne postacie i uniwersa gier, które tak bardzo przez lata kochali, stają się kolejnym lewicowym narzędziem politycznym. Gry, które niegdyś oferowały im ucieczkę od codziennych problemów i były formą eskapizmu, teraz same stają się areną sporów światopoglądowych. Długofalowo może to prowadzić przede wszystkim do utraty zaufania do twórców oraz odpływu lojalnych graczy, zmęczonych narastającą presją ideologiczną. Dobrym tego przykładem jest chociażby obecna sytuacja związana z Ubisoftem, który przez swoje agresywne poglądy i brak odpowiedniego skupienia się na aspektach dewelopingu zniechęcił graczy do dalszego wspierania.
Gracze powinni być świadomi presji jaka ciąży obecnie na twórcach oraz poważnych zagrożeń, jakie niesie to dla ich ukochanych tytułów. Ograniczanie artystycznej swobody, forsowanie politycznych agend i wyciszanie prawdziwych głosów społeczności może nie tylko wpłynąć na przyszłość znanych marek, ale również zniekształcić tak legendarne postacie jak chociażby Lara Croft, która w każdej chwili może stać się kolejną ofiarą tej chorej wojny. Te zmiany mogą niestety nadejść, dlatego jeśli kiedykolwiek do takiej sytuacji dojdzie to ważne, aby jako fan nie pozostać wtedy biernym, lecz stanąć w obronie dotychczasowego dorobku i chronić go przed destruktywnymi zmianami.